20 lipca 2014

Wakacji ciąg dalszy….

Ostatni dzień urlopu był ciężki. Tęsknota za Hanią dokazywała mi coraz bardziej a potrzeba jej przytulenia i ucałowania nie mogła zostać zastąpiona w żaden inny sposób. Z jednej strony odpoczynek dobrze mi zrobił, z drugiej miałam swoją próbę i przedsmak tego jak będę za nią tęsknić gdy wrócę do pracy (a to już lada moment). Co do urlopu, to te kilka dni faktycznie mnie zregenerowało. Wszystko za sprawą ogólnego "nic nie muszę" i możliwości pospania dłużej niż do 7.00. :) Nadrobiliśmy chyba wszystkie zaległości knajpowe, kilka wyjść towarzyskich no i pierwszy raz mąż namówił mnie na kilka wycieczek motorowych (yeah…fajnie było ;p…kupuje kask!)

Wszystko to jednak pokazuje także, że tak jak już kiedyś pisałam życie dzieli się na "przed" i "po" dziecku. Bo choć był urlop to ja robiłam do Hani pokoju ozdoby. Bo choć był urlop, zastanawiałam się czy nie trzeba czegoś dla niej kupić, bo zaraz wyrośnie z bucików, no i chyba trzeba kurteczkę zmienić. Bo choć był urlop zapisałam ją do wszystkich potrzebnych lekarzy na "przegląd", na szczepienia i wizyty kontrolne. 


A co do wielkiego dnia pojednania. Wyobrażam sobie je co najmniej tak szczegółowo jak poinformowanie mojego męża, że jestem w ciąży (szczegóły znajdziesz tam) Tu jednak córka mnie zaskoczyła…bo zamiast biec do mnie w zwolnionym tempie (wiecie…taki slow motion jak na filmach ;p) z uśmiechem na ustach… Hania stanęła…nieśmiało się na mnie popatrzyła…i spojrzała na babcię, jakby czekała na znak od niej czy można do mnie podejść. ZABOLAŁO! Choć to jasne, że to dziecko, była tydzień sama z dziadkami…to jednak troszkę zabolało. Oczywiście kilka sekund później z podniecenia zaczęła szaleć i podskakiwać, ale ta pierwsza reakcja była inną niż się spodziewałam. "Dobrze Ci tak matko, nauczysz się nie zostawiać dziecka" - pomyślałam. Na za długo ta nauka jednak nie została, bo już się zgodziłam, że Hania pojedzie z drugimi dziadkami na długi weekend na Mazury.

A jak Wam mijają wakacje? Sami, z dziećmi, Polska a może urlop w tropikach?


5 komentarzy:

  1. Jeszcze nigdy nie rozstałam się ze swoim synkiem na dłużej niż 14h, podczas których to zdąrzyłam urodzić mu siostrę i wrócić z nią do domu. Teraz z dwójką to pewnie jeszcze długo się nigdzie sama nie wyrwę... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przy dwójce pewnie troszkę trudniej…ale za jakiś czas bedą sie razem bawić…a to ponoć bardzo ułatwia funkcjonowanie w domu (tak twierdzą wszystkie kolezanki)

      Usuń
  2. Powinnam brać z Ciebie przykład, jednak nie potrafię.
    Chyba serce by mi pękło, gdyby Mati nie rzuciłaby mi się na szyję, ale to tylko dzieci i tak Cię kocha najbardziej na świecie :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja nie umiem, no nie umiem tak się z Martynką rozstać.. I przeraża mnie co będzie od września, bo przedszkole.. Boję się ogromnie ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas najdłuższa przerwa była 6h. Witu na szczęście stęskniony podbiegł i zaczął sie przytulać do mojej nogi nim go na ręce wzięłam, więc nie było źle :)
    Zapraszamy :)

    OdpowiedzUsuń