5 listopada 2014

Spotkanie na Szczycie


Kolejne spotkanie za mną...kolejne choć zupełnie inne. Wyjątkowe, weekendowe ale przede wszystkim RODZINNE. I pisząc rodzinne nie mam tu na myśli faktu, że pojechałam z MJ i Hanią, ale że na miejscu panowała taka właśnie atmosfera.

Z Moniką znałam się już wcześniej. Było to raczej przypadkowe spotkanie, podczas jej wizyty w Warszawie, ale już wtedy się polubiłyśmy (oczywiście mówię za siebie ;p). I choć nie znamy się aż tak dobrze to wiedziałam doskonale, że zadba o to aby każda mama, bez względu na to czy jest już zaawansowaną czy początkującą blog-erką, czuła się jak u siebie. Ja się czułam...a byłam o jeden dzień do tyłu. Spotkanie zaczynało się już w piątek, niestety my nie mogliśmy pojawić się tak wcześnie i dopiero po pracy wyruszyliśmy w trasę. A ta, była długa i kręta - ah te nasze polskie drogi. Na miejsce dotarliśmy grubo po 1.00 w nocy, ale zastał nas taki oto widok....warto było!!!


Przywitała nas Monika (było mi strasznie głupio, że czekała na nas do tej godziny) i od razu zaprowadziła nas do pokoju abyśmy mogli odpocząć po podróży. Może i powinniśmy, ale Hania uznała inaczej, bo rozbudziła się na tyle aby kolejne dwie godziny zadawać pytania "cio to?" (kocham ją za to ;p) 

Poranne śniadanie było dla mnie trochę krępujące. Wchodzę na sale i...nikogo nie znam.  Starałam zapoznać się z większością blogów, ale twarzy zupełnie nie kojarzyłam. Dobrze, że szybko zjawiła się Iza (którą miałam okazję poznać na Poznańmy się 2.0). Pomyślałam "ufff...znajoma twarz"...a potem było już tylko lepiej.

Po śniadaniu zagościła do nas Fifi z klubu Animaniak, która zajęła na chwilę nasze maluchy. Zaczęliśmy od wielkich baniek mydlanych, które były atrakcją nie tylko dla dzieciaków. Mogę chyba śmiało powiedzieć że MJ miał nie wiele mniejszy ubaw  - faaaceeeci ;p



Skończyliśmy zaś na zabawach w grupie :) To był jednak moment kiedy Hanka przestała być już zainteresowana towarzystwem kolegów i koleżanek i weszła w ulubiony etap dnia "mama" / "tata" czyli proszę mnie nosić i tulić ile się da.


Postanowiliśmy zatem się "urwać" i skoczyć do Zakopanego. Był taki czas kiedy z moim mężem spędzaliśmy tam każde Mikołajki. Potem jednak ta nasza tradycja została przerwana, miło było zatem wrócić po kilku latach w tak dobrze wspominane miejsce. Zależało mi także aby Hanka mogła zobaczyć Krupówki, misia no i liczyłam jeszcze na szczeniaczki pod Gubałówką, ale te zawiodły w tym roku. To całkiem zabawne, człowiek jedzie pół Polski w góry po co...? Zobaczyć szczeniaczki...;)


Po powrocie do pensjonatu czekały nas pierwsze warsztaty. Cieszę się bardzo, że Maciek z nami pojechał bo miał okazję spełnić się w roli opiekunki do dziecka. Dzięki temu ja miałam możliwość spokojnego wysłuchania wszystkich prelegentek. Pierwszym naszym gościem była Katarzyna Targosz - pisarka, fotograf, ale przede wszystkim mama. Kasia w bardzo trafny sposób pokazała nam jak w jej przypadku dziecko wszystko zmieniło...na pozytyw. To po narodzinach dziecka znalazła dodatkowy power do działania i realizowania swoich pasji i marzeń. To dzięki niemu podjęła pierwsze kroki do wydania swojej książki. 



Niech Was kolejne dwa zdjęcia nie zmylą. My (trzy Anki) bardzo uważnie słuchałyśmy. Musiałyśmy tylko dbać o stały update naszych FP a potem zrobić sobie standardową blogową sweetfocię :)




Drugą prelegentką była Honorata, uczestniczka naszego spotkania. Muszę powiedzieć, że jej prelekcja była nie tylko szalenie ciekawa i pouczająca...w moim przypadku była też dołująca. Honorata uświadomiła mi jak mało robię z blogiem i jak nie wiele wiem o blogowaniu. Powiem szczerze, post pisał się ponad 2 tygodnie bo miałam/mam kryzys...ale może to na inny post. Ta dziewczyna nie tylko ma dużą wiedzę na temat tego co robi ale wie też jak fajnie taką wiedzę przekazać dalej. Dziękujemy!



Kolejne wykłady przeniesiono na niedzielę a my mieliśmy chwilę na odpoczynek i przygotowanie się do posiłku...ale nie byle jakiego posiłku. Właściciel pensjonatu - Karol - przygotował dla nas elegancką i rodzinną kolację. Były świece, było znakomite jedzenie...a pod koniec było nawet wino i muzyka. A skoro wino to i integracja. Tematy ważne i te mniej ważne, śmiechy, śpiewy i rozmowy o życiu.




Następnego dnia po śniadaniu czekały nas kolejne wystąpienia. Kolejne uczestniczki spotkania mogły pochwalić się swoimi sukcesami i zarazić nas chęcią robienia czegoś swojego i od siebie. Pierwsza była Żaneta (bambooko.eu) której cudowny domek trafił do nas już kilka tygodni wcześniej (oczywiście jestem tak ogarnięta, że nie miałam pojęcia u kogo robiłam zakupy) Żaneta opowiedziała nam skąd pomysł na taki biznes, jak sobie radzi  przy dziecku i czemu warto w ogóle mieć własny biznes. 



Podobnie Asia (BoomBom), która połączyła dwie swoje pasje: grafikę i szycie. Tworzy piękne rzeczy i sama nie wiem co wychodzi jej lepiej...bo zakochałam się i w cudownych plakatach i genialnej bluzie o maskotce osiołka nie wspominając. Dobrze, że idą święta będzie pretekst aby wydać trochę gotówki.


Na koniec czekały na nas warsztaty z coach'em z Fabryki Szczęśliwości. Przyznam szczerze, że podchodziłam do nich dość sceptycznie bo nie lubię psychologicznego bełkotu, a takie zajęcia zazwyczaj są prowadzone właśnie przez nich. Okazało się jednak że Marzena ma niewiele wspólnego z psychologiem za to ma świetne podejście do dyskusji i otwierania oczu na pewne sprawy. Jako trener komunikacji pokazała nam jak ważne są komunikaty, które wysyłamy do naszych dzieci, do ludzi nas otaczających. Liczy się każde pojedyńcze słowo oraz to w jaki sposób je wypowiadamy. To było genialne doświadczenie i chętnie zaliczyłabym dłuższe wykłady z Marzeną.




Czas się zatem ukłonić...
Największe podziękowania należą się Monice. To ona wszystko zorganizowała, dbała o nas podczas pobytu, zapewniła nam dodatkowe atrakcje, prezenty i możliwość wypoczynku w tak cudownym gronie. Ogromne podziękowania dla Karola, który zaprosił tyle mam w swoje progi i tak genialnie nas ugościł. No i jeszcze wielkie podziękowania dla każdej z dziewczyn z osobna, bo bez Was to spotkanie nie było by takie udane. Chyba z każdą udało mi się zamienić choć kilka słów, każda szalenie sympatyczna...dziewczyny jesteście najlepsze! Cieszę się, że mogłam poznać nowe blogi i spędzić chwilę z dziewczynami, które już znałam. I jeśli ktoś się jeszcze zastanawia, czy warto jeździć na takie spotkania...to oczywiście, że tak. Nie dla prezentów, nie dla "bywania"...ale dla tych kilkunastu fajnych blogerek i atmosfery. Dla wymiany zdań i doświadczeń oraz zawierania nowych dalszych bądź bliższych znajomości.


Oto lista - jeśli kogoś jeszcze nie znacie nadrabiajcie zaległości.

www.zawodkobieta.blogspot.com - organizatorka
www.przewijak.es
www.matkabrowar.blogspot.com
www.cukromania.blogspot.com
www.entomka.blogspot.com
www.jakchcemy.blogspot.com
www.swiatadrianka.blogspot.com
www.roballowa.pl
www.nianioborntobewild.wordpress.com
www.ononaono.blogspot.com
www.mama-bloguje.com
www.mamao.pl
www.projektlondyn2014.pl
www.znaczkijakrobaczki.pl
www.sshadee.uchwycone-chwile.pl


Specjalne podziękowania należą się także naszym sponsorom, którzy umilili nam pobyt drobnymi upominkami:

Książki z bajeczkami: https://www.facebook.com/.../ZULA-MOL.../454187024627219...
Kalendarze i książki : https://www.facebook.com/pages/AWM/227509100628775?fref=ts
Kosmetyki antybakteryjne: https://www.facebook.com/OsmozaCare?fref=ts
Książki od: http://suplementy-online.sshadee.pl/
Kosmetyki od http://pills-rank.pl/
Kawa w paczkach i ta, którą mieliśmy okazję pić w trakcie spotkania od:https://ziarenko-kawy.pl/
Produkty sojowe od http://polsoja.com.pl/
Mleko i kefiry od http://robico.com.pl/
Lizaki od http://www.infavit.pl/baby.html
Zdrowa żywność od: http://www.straganzdrowia.pl/
Piniata ta od: http://bombowepiniaty.pl/
Bawełniane torby od : http://www.allbag.pl/
Chodaki i kody rabatowe od: https://www.facebook.com/coquishoes
Drewniany domek od: https://www.facebook.com/bambooko.eu?fref=ts
Kalendarz i czapeczka od: https://www.facebook.com/boombomkidsdesign?fref=ts
Książka Kominka od: www.sshadee.uchwycone-chwile.pl
Chrupki, którymi zajadały się Dzieciaki: http://www.tygryski.pl/


Ja ze swojej strony dziękuje jeszcze Emili&Łukaszowi oraz Wioli za udostępnienie zdjęć z wyjazdu, bo jako nierasowa blogerka nadal mam aparat w naprawie ;/


6 października 2014

Czysta woda zdrowia doda...

Tak, wiem! Mówi się "zimna woda zdrowia doda", ale że ja stawiam na jakość wody którą pije to jej czystość jest dla mnie równie istotna. Zwłaszcza, że od ponad miesiąca bardzo intensywnie realizuje wyzwanie wypijania min. 2 litrów wody dziennie. I zdradzę Wam, że nawodniony organizm to świetnie funkcjonujący organizm :) Wracając jednak do tematu....

Czy wiecie, że w Warszawie jest jedna z najczystszych wód z kranu? Do tego stopnia, że można ją pić bez wcześniejszego zagotowywania. No cóż, może i tak tylko jakoś odstrasza mnie ten dziwny zapach chloru i lekka zawiesina która pewnie jest wynikiem zużywania się instalacji wodociągowej. No więc powstaje pytanie: "Oszczędzać na wodzie butelkowej i pić kranówkę czy lepiej używać jej tylko do zmywania?" Wody butelkowej się pewnie nigdy nie wyrzeknę bo nosze butelki ze sobą wszędzie...ale znalazłam rozwiązanie na domowe użytkowanie bieżącej wody. 

Byłam pewna, że ilość moich sprzętów kuchennych nie pozwoli mi na jeszcze jeden model do kolekcji (chyba, że kanapki zacznę robić na parapecie ;p). Ostatnio jednak, dostałam w prezencie mały i wyjątkowo zgrabny dzbanek filtrujący marki DAFI, który idealnie wpasował się w moją kuchnię.


Dzbanek filtruje około 1,2 litra wody a trwa to niespełna 3 minuty. Dla mnie taka ilość jest w sam raz bo wystarcza mi do gotowania, picia lub zagotowania wody na kawę i herbatę (a tu warto dodać, że używanie wody z dzbanka niweluje kamień w czajniku, który doprowadza mnie do szału). Wymienny filtr starcza na przefiltrowanie do 150 l wody, po czym należy go wymienić. 


Poza wymiennym filtrem dzbanek ma jeszcze dwa udogodnienia. Po pierwsze wbudowany wskaźnik zużycia filtra, gdzie możemy ustawić datę pierwszego użycia. Po drugie posiada bardzo wygodny wlew. Jest szeroki, zamykany i pasuje do każdego kranu co powoduje, że łatwo uniknąć rozlewania się wody. 


Gdzie go nabyć? Najlepiej na stronie DAFI ale jeśli goni Was czas to szukajcie go w dobrych sieciach handlowych - z pewnością go tam nie zabraknie. Ja swój egzemplarz otrzymałam na spotkaniu blogujących mam POZNAŃmy się 2.0 gdzie marka Dafi poprosiła nas o testy. Moim zdaniem test zaliczony, a gdyby ktoś się zgłosił od razu mówię, że dzbanka NIE ODDAM!

A więc dzbanki w dłoń i pijemy więcej wody!