27 kwietnia 2014

Zabawa, rywalizacja czy niespełnione marzenia rodziców?



Prowadzę bloga, a moja córka jest jego ważnym elementem. Często to ona jest dla mnie inspiracją do szukania tematów, pojawia się także w postach na naszym FanPage’u gdzie wrzucamy naszą codzienność. Blogujące mamy poza swoimi „fanami” mają także przeciwników, którzy uważają że to sprzedawanie dziecka lub w przypadku blogów modowych, głupie przebieranki i odbieranie pociechom dzieciństwa i kolorowych ubranek. Tiaaaa…każdy ma swoje zdanie, moje w tym zakresie jest trochę inne. 

Ostatnio jednak przykuł moją uwagę wielki billboard. WYBORY MISS I MISSTERA 2014 a na plakacie małe dzieci…wtf? W myślach od razu pojawiły mi się obrazki z amerykańskich konkursów. Burza blond loków, długie pomalowane tuszem rzęsy, ostry róż na ustach i cekinowe różowe sukieneczki…lalka w tandetnym wydaniu…a dokładniej mówiąc dwulatka, która spełnia niezrealizowane marzenia swojej mamusi. Może jestem brutalna, ale tak dokładnie odbieram te konkursy. Gdy byłam w ciąży obejrzałam kilka odcinków „Małej Miss” - programu dokumentującego konkursy miss wśród dzieci w przedziale 2-7 lat w USA. MASAKRA! Wymalowane, w drogich tandetnych strojach, ćwiczące wiele godzin odpowiedni ukłon, uśmiech lub taniec. Brawo mamo! Ty nie miałaś szans wejścia do konkursu piękności to teraz wysyłaj swoją małoletnią…może jej się uda. Krew się gotuje jak o tym pomyślę. W niektórych krajach Europy (np.Francji) takie konkursy zostały zakazane.





Patrzę dalej na ten billboard, widzę znajome logo współorganizatora i dzwonię do koleżanki która tam pracuje. Rozmowę zaczynam trochę z pretensją „co za idiota na to wpadł”? Koleżanka tłumaczy mi co i jak. Dzieci mają być naturalne, prezentują swoje codzienne zdjęcia i chwalą się talentami. Kwalifikacje sms’owe, potem konkursy regionalne a na koniec gala finałowa. Głowna zasada: zabawa i naturalność. No dobrze, jestem w stanie uwierzyć w zakaz sztucznego "upiększania", trudno mi jednak uwierzyć, że część rodziców nie robi specjalnie pozowanych zdjęć, nie karze ćwiczyć "talentów". Jeśli dziecko ma talent, czemu nie pomagać mu w jego rozwoju na dodatkowych zajęciach z innymi dziećmi?  

Do mnie takie konkursy nie przemawiają. Nie podoba mi się pozowanie do zdjęć aby wypaść lepiej niż "Ania, lat 5". Mam poczucie, że choć w tej polskiej wersji może mieć to więcej wspólnego z zabawą niż w Stanach, to finalnie jest to zbędna rywalizacja urodą.




18 kwietnia 2014

Wielkanocne Dekoracje


Uwielbiam Święta Wielkanocne! 
Nie tylko dlatego, że lubię jajka (nie mam ograniczeń) ale także z powodu wiosny! Choć kilka lat wstecz bywało różnie z pogodą (rok temu padał śnieg - wtf?) to Święta Wielkanocne zawsze kojarzyły mi się ze słońcem i spacerami. To właśnie pora roku sprawia, że te święta są zdecydowanie bardziej kolorowe od innych. Wiosenne kwiaty i kolorowe jajeczne ozdoby pojawiające się na stołach sprawiają, że dom zaczyna wyglądać jasno i przyjaźnie. Po zimie to miła przemiana. 

Dla mnie w tym roku to także pierwsza większa impreza mojej Hani - chrzest. Jak już pisałam, odbiło mi i za szykowanie tego dnia zabrałam się już kilka miesięcy temu (matka na macierzyńskim ma chyba za dużo wolnego czasu ;p) O tym jak było i w jakiej kreacji Panna H wystąpiła będzie w kolejnym poście…muszę Wam się jednak przyznać, że strasznie się cieszę, że pogoda nas w tym roku tak rozpieszcza :)






Jak widać u nas w tym roku dość skromnie, ale wynika to z wyjazdu do teściów na kilka dni, więc świeże piękne kwiaty ani by długo nie nacieszyły mojego oka ani nie przetrwały do mojego powrotu. Miałam jednak okazję przejrzeć kilka stron z inspiracjami i w przyszłym roku zdecydowanie zaszalejemy…













No i na koniec CUDOWNA stylizacja kwiatowa na stół Wielkanocny w wykonaniu GENIALNEJ kwiaciarni KWIATY&MIUT - która na moje nieszczęście znajduje się w Poznaniu. To co oni wyprawiają z roślinami przechodzi ludzkie pojęcie…mają takie wyczucie, że mogłabym od nich (albo lepiej od mojego męża ;p) codziennie dostawać nowe bukiety kwiatowe…kto mieszka w Poznaniu niech koniecznie do nich zajrzy :)





A jak Święta Wielkanocne wyglądają u Was w domu? Używacie gotowych dekoracji czy robicie coś sami? A może macie swoje coroczne tradycje z dzieciakami?




10 kwietnia 2014

Pluszowa kąpiel


Hania coraz większa więc i kąpiele bardziej dorosłe. Miesiąc temu przesiadłyśmy się do dużej wanny, zatem miejsca na zabawki zrobiło się duuużo więcej. Wiaderka, kaczuchy i inne delfinki dzielnie towarzyszą jej na szerokich wodach. Dzięki uprzejmości Tomcia i jego mamy (mojej kochanej przyjaciółki) Hania miała okazję przetestować nowe zabawki - pluszaki do kąpieli marki VIVESS. Gadżety zainteresowały Hanię od pierwszego wejrzenia…one albo metki które posiadały :)  Zwierzaki jak zwierzaki, miły plusz, solidnie wykonane no i w bardzo przyciągających wzrok kolorach. Dodatkowym plusem jest fakt, że w suchej wersji są płaskie, dzięki czemu nie zajmują dużo miejsca podczas wyjazdów.






Z początku płaskie pluszaki…w kąpieli przybierają zupełnie inny wygląd. Są wypełnione preparatem, który pod wpływem wody pęcznieje. Zabawki po kilku minutach w wannie nabierają pełnych kształtów i robią się cięższe. Hania uznała, że to idealny materiał do gryzienia i rzucania po wannie…no bo przecież inne zabawki nie robią takiego "plusku" :) Pluszaki po wyschnięciu mają wrócić do swojej pierwotnej wersji - to czy faktycznie tak jest właśnie sprawdzamy. 







No i na koniec "zła wiadomość" - niestety nie udało mi się ich znaleźć na rynku polskim - na zagranicznym przyznam szczerze, też nie jest łatwo. VIVES to firma zajmująca się  produkcją elektroniki i gadżetów (coś jak Tchibo ze swoimi działaniami poza kawowymi). Uważam, jednak że to bardzo fajna alternatywa dla plastikowych gadżetów do kąpieli i postaram się znaleźć coś podobnego.

A co Wy myślicie? Czy Wasze maluchy doceniłyby takich pluszowych przyjaciół? A może macie inne fajne zabawki?





8 kwietnia 2014

Konkurs Wiosenny

Kochani,
wiosnę już nie tylko można poczuć ale i dotknąć  :)

Zapraszam Was zatem na wiosenny konkurs - łatwy, prosty i przyjemny…

Mam dla Was wspaniałe nagrody…same perełki…idealne dla maluchów…idealne do wiosennych zmian wystroju w pokoju Waszych pociech…idealne dla Mam.

Przedstawiam zatem nagrody:










Co należy zrobić aby wygrać?
To bardzo proste!

Regulamin:

1. Polub na FB sponsporów nagród wskazanych na plakacie.
2. Udostępnij PUBLICZNIE plakat konkursowy na FB.
3. Wyślij do mnie krótkie przywitanie na dbdmum@gmail.com

Najbardziej kreatywne odpowiedzi zostaną nagrodzone:

Miejsce 1: Tiulowe pompony firmy Cottonovelove + broszka od Kulkilka

Miejsce 2: Travel Pillow od Fluffy Colors

Miejsce 3: książka Bałagan od wydawnictwa iKropka + obrazek CnŚ

Miejsce 4: książka Bałagan od wydawnictwa iKropka

Miejsce 5: kołderka dla misia od Margoletka

Miejsce 6: kołderka dla misia od Margoletka

Miejsce 7: kołderka dla misia od Margoletka

Miejsce 8: zestaw drewnianych ozdób od Day by Day Mum

Miejsce 9: plakaty w wybranym kolorze od Day By Day Mum


Pod uwagę brane będą tylko zgłoszenia spełniające wszystkie powyższe punkty.
Każda osoba może wysłać maila konkursowego tylko raz.

Konkurs trwa od 9.04 do 19.04 br
Wyniki zostaną ogłoszone do 24.04.br


ZAPRASZAM DO ZABAWY!!!




3 kwietnia 2014

Moje kolorowe macierzyństwo ma też ciemne strony...

Hania ząbkuje! Tak wiem, każdy to przeszedł i jakoś to przeżył. 
Hania ma bunt na wózek! Jasne, wyrośnie z tego, przecież to nie koniec świata. 
Hania nie lubi się ubierać! Oczywiście, można ją przecież zabawiać, będzie dłużej ale bez płaczu…

Ostatni miesiąc daje mi mocno popalić. Myślałam, że trafił mi się los na loterii bo mam "bezproblemowe" dziecko. Myślałam tak, bo pierwsze 9 miesięcy było pikusiem. Teraz czuję się jak mama z komiksu - pomięty dres (no ok leginsy i bluza) + związane włosy + podkrążone oczy + połamane paznokcie…a jak już jesteśmy przy "+" to jeszcze + 3kg.

Czy jestem sfrustrowana?…nie wiem…i nie dlatego, że nie jestem ale dlatego, że nie jestem pewna czy znam znaczenie tego słowa… jeśli oznakami są: zmęczenie, smutne westchnięcie na kolejne marudzenia Hanki, wyczekiwanie godziny kąpieli to być może "frustracja" to dobre określenie. Ostatnio zaczęłam rozumieć wszystkie mamy, które wieczorem padają na pysk, nie mając siły ani na ćwiczenia ani na gotowanie obiadu na jutro. Nawet perspektywa wyjścia na wino i plotki nie jest dziś atrakcyjna.

I tak człowiek (czyt. matka) żyje zabiegany cały dzień, bo ogarnia zabawki i naprawia wyrządzone w mieszkaniu "szkody" już nie mówiąc o tym, że gotując musi zgrabnie uciekać przed nadciągającym, raczkującym gekonem (no nie mówcie, że nie widzicie podobieństwa gekon -> raczkujące dziecko) Później wybija godzina 19.00 i człowiek dodatkowo wygląda jakby właśnie złapała go deszcz, no bo przecież chlapanie wodą to świetna zabawa. 

A potem przychodzi moment spokoju…kiedy Hania wtulona we mnie zasypia, trzyma mnie za palec i póki głęboko nie zaśnie nie puszcza nawet na chwilę…patrzy na mnie w ciemności tymi wielkimi ślepiami walcząc z opadającymi powiekami…dotyka rączką mojej buzi…lubi jak całuje jej dłoń…niby ucieka a potem znów się podstawia…
To właśnie ten moment, ta końcówka sprawia, że te dzienne dawki złości i braku sił odchodzą w niepamięć…znikają…a ja wiem, że dla niej zrobię wszystko i że nie ważne, że teraz bywam zmęczona…ważne, że ona jest zadowolona, że odkrywa ze mną świat i że nawet po całym dniu wspólnej zabawy jestem jej potrzebna aby spokojnie zasnęła. 

Mogę się założyć, że każda z Was to ma…i że nie zamieniłybyście tych chwil na nic innego :)