18 marca 2014

Córeczko…zawsze już będę...

…Cię kochać, się o Ciebie martwić, Ci pomagać, o Tobie myśleć zawsze przed sobą! 

Nie pamiętam już za dobrze okresu ciąży…nie pamiętam jej kopniaków ani wiercenia się w brzuchu. Nie pamiętam oczekiwania na wiadomość co do płci ani emocji, które mi podczas ciąży towarzyszyły. Doskonale jednak pamiętam poród…a przede wszystkim pierwszą noc razem. Choć Hania ma już 10 miesięcy, ja czuję jakby to było wczoraj. 

Poród był taki jaki sobie "wymarzyłam", podobny do kichnięcia. Na porodówkę weszłam (choć może lepiej pasowałoby tu określenie przyczłapałam) bardzo wyluzowana - z shake'iem w jednym ręku i gazetą w drugiej. Położna patrzyła na mnie jak na idiotkę, zastanawiając się jednocześnie po co ja właściwie przyjechałam. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko…minęły może 2 godziny i byłam już mamą. Hania na świat przyszła tuż przed północą, dlatego po 2 godzinach tulenia i zachwytu rodziców szybko przyszedł czas na odpoczynek mamy. 

Byłam zmęczona…w końcu była 2.00 w nocy…ale do rana spałam może 30 minut. O czym myślałam? O rzeczach abstrakcyjnych…a tok myślowy był jeszcze bardziej abstrakcyjny. 
Czy sobie poradzę? Jasne, przecież już mam doświadczenia z innymi dziećmi…no i inni sobie radzą! Jak długo powinnam karmić? No jak najdłużej…ale matka, wyluzuj! Co będzie to będzie - ważne aby Hania była zdrowa. 
A gdzie poślemy ją do przedszkola? - no i prywatnie czy do państwowego…? 
A liceum?…może warto aby już wcześniej rozwijała swoje pasje? 
Matura! No tak matura jest ważna..o i studniówka…ciekawe jak się wtedy ludzie będą ubierali. 
Imprezy…jeju…ale samą będę musiała ją puścić?…ehhh, ojciec będzie po nią jeździł. 
A wakacje?…czy poradzi sobie sama ze znajomymi? 
Tyle się teraz słyszy…!!!
Ciekawe kim będzie? Może być każdym…niech sama wybierze kierunek…no tylko nie Iranistykę…bo po tym nie ma co robić…no i może nie artysta…z tego też trudno się utrzymać…no i boże broń zakonnica. 

Moja przyjaciółka powiedziała mi kiedyś, że życie dzieli się na okres "sprzed dziecka" i "z dzieckiem"…i od tamtego momentu uznaje to za życiową prawdę. Emocje jakie towarzyszyły mi tamtej nocy są nie do opisania. Radość przełamana strachem, szczęście zagryzane niepewnością…bezinteresowna i nieograniczona miłość. Skąd to wszystko się bierze? Czy podczas porodu uruchamia się dodatkowa funkcja "Mama App", która restartuje dotychczasowe postrzeganie świata?

Choć mamy jeszcze dużo czasu, aż wszystkie te obawy staną się rzeczywiste, już zastanawiam się jak postąpię, na co jej pozwolę i czy będę popełniała "błędy" mojej mamy. Bo choć nie lubię przyznawać innym racji…to moja mama ją miała mówiąc "zobaczysz jak to jest jak będziesz miała swoje dzieci" 
No to mam...patrzę i czasem jestem przerażona tym co widzę.










5 komentarzy:

  1. Cześć:)
    Nominowałam Cię do wyróżnienia Liebster Award. Szczegóły na moim blogu. Zapraszam.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. To naprawde poszlo Ci ekspresowo :) mi dopiero tak udalo sie przy drugim dziecku ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja z ekscytacji też nie mogłam usnąć po porodzie :) Wraz z mężem zastanawiamy się jak to będzie, kiedy Hania będzie już "duża" :) Mnie to nawet przeraża to troszkę- jejku na dyskotekę puścić ? Śmieję się, że z tatuśkiem będziemy z nią jeździć na dyskoteki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdroszczę takiego szybkiego porodu! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Tylko pozazdrościć takiego szybkiego porodu! Porównując moje i Twoje doświadczenia to u mnie był typowy maraton...
    Pozdrawiam :-)

    http://mamablogujepl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń