10 marca 2014

Bez mamy nie da rady?

Hania od maleńkości była córeczką tatusia…to on potrafił utulić gdy doskwierała kolka, to on umie rozśmieszyć i na niego zawsze czekała wieczorem przed spaniem. Czy byłam zazdrosna…? Nie…ja? Raczej złościłam się, że to ja cały dzień zabawiam, przebieram i tulę a tu tata jest najważniejszy. Chyba też tak czasem macie, co? Wszystko to jednak do czasu. Do czasu gdy mama "uciekła" na weekend poza miastem. Weekend minął spokojnie, zarówno u mamy ;) jak i u reszty rodzinki. A po weekendzie…Hania nie mogła się odkleić ode mnie..i tak ma do dziś. Gdzie ja tam i pośpiesznie raczkuje za mną mały pokraczny gekon (czyt.Hanul). Gdy znikam jej z oczu słychać pytające "mamama" (co akurat brzmi w jej wykonaniu cudownie) i nie było by w tym nic złego gdyby nie to, że jak już się do mnie doczłapie, to nie ma przebacz. Nie wiem ile to jeszcze potrwa…czy to przez ten weekend czy to np. kolejny skok rozwojowy…ale wiem jedno…mimo wielkiej miłości do Hani można czasem od tego zwariować… Czy na prawdę bez mamy nie da rady?

3 komentarze:

  1. mój ma cały czas fazę na mama, czasami mniej czasami bardziej więc chętnie wychodzę wieczorami z koleżanką na plotki

    OdpowiedzUsuń
  2. śliczna kolorystka bloga :) aż zachęca do zaglądania tu, więc z pewnością zaglądać będę :)

    OdpowiedzUsuń