11 czerwca 2014

Bo tylko baby tak potrafią...

Obserwuje ten blogowy świat od jakiegoś czasu, a dodatkowo od paru miesięcy aktywniej w nim uczestniczę. I choć wydawało mi się, że skandale i afery widać tylko na pierwszych stronach kolorowych gazet, to ostatnio pojawia się ich coraz więcej w blogosferze. Są takie tematy, które warto poruszać, zdania są w nich podzielone, ale zawsze mogą one drugiej stronie coś uzmysłowić lub wyprowadzić z błędu (np. temat szczepionek choć ja staram się go nie wywoływać). Jeśli jednak słyszę wielkie oburzenie bo komuś nie podobają się dzieci w samych rajstopkach w salach zabaw albo wielkie nagonki bo matka maluje dziecku paznokcie i to ponoć czyni je przez to bardziej seksualnym…no to proszę…czy ktoś nie ma poważniejszych problemów?. Powiem szczerze, że w takim razie bardzo zazdroszczę, bo ja się borykam z problemami kiedy wracać do pracy, czemu Hanka źle śpi w nocy i czy zakładać czy nie własny biznes.

Rozumiem, że każdy ma swoje zdanie, ale czy warto poruszać pewne tematy w formie długiego postu? Zawsze pod czymś takim zaczną się komentarze za lub przeciw, w dodatku mniej lub bardziej kulturalne. Z drugiej strony - często do takich postów powstaje kontr odpowiedź. Pamiętać jednak trzeba, że wystawiając swoje dziecko przed publikę, i to nie łatwą bo często wykorzystującą swoją anonimowość, musimy być gotowi na różnego rodzaju krytykę. Matka jednak jak lwica w obronie dziecka, odpowiada i tak zaczyna się odbijanie piłeczki, wsparcie i poparcie od zaprzyjaźnionych blogerów i wywoływanie wszechobecnej "wojny". O co? O paznokcie? O rajstopki? O wolność słowa? A może o słuszność swojego zdania?

Często pytam o opinie na różne tematy mojego męża. Mężczyzna mój ma dobrze poukładane w głowie i bardzo zdrowe podejście do życia. Za każdym razem jak słyszy o jakichś "problemach" wśród moich koleżanek lub o tych drobnych aferkach między blogującymi mamami, kwituje to zdaniem "tylko baby tak potrafią". I po namyśle, stwierdzam że ma całkowitą rację. No bo co by zrobił w takim przypadku facet? W normalnych warunkach (czyt. nie internet), pewnie dał by komuś w mordę (taki żarcik), mój mąż twierdzi jednak, że faceci poszliby się napić i by się rozeszło po kościach. W świecie internetu, facet raczej by to olał. Skwitował jednym tekstem. Może jakimś komentarzem. Jedno jest pewne…post by z tego nie powstał (tak wiem u mnie w sumie powstał…trochę w tym temacie ;P). 

To kolejny raz kiedy mamuśki pokazują pazurki i stwierdzenie "solidarność jajników" przestaje istnieć. Strach pomyśleć co będzie następne. "Buciki z Zary - najgorsze zło dla małych stopek" , "Wyrodna matka kupuje plastikowe nieekologiczne zabawki FisherPrice" a może "Turkusowy pokój dziecka wyrazem wstępu do homoseksualizmu"? Tak, tak wiem! Trochę przesadzam…ale już nawet śmiać mi się nie chce na te "ważne" sprawy.             



5 komentarzy:

  1. Ale przecież te afery wywoływane są tylko po to żeby nabić sobie wejść na stronkę! Dlatego ja nie biorę w nich udziału. Nie opowiadam się za żadną ze stron, bo wiem, że autorki i tak tego nawet nie przeczytają. Często nawet robią ustawki typu - ty piszesz to, ja jestem przeciwko, dajemy linki do swoich postów i się ,,żremy". Jak się rozejdzie (czyt. mnóstwo osób się w to włączy) to ,,godzimy się" i wszystko jest cacy. Śmieszą mnie takie postępowania, ale jeszcze bardziej kobiety, które się w to dają wciągnąć. A problemy takie prawdziwe, poważne zawsze są gdzieś z tyłu :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, przeczytałam od deski do deski - masz dobry styl, przyjemnie się czyta.
      Jomika z phogoblog'a

      Usuń
  2. Hahaha! Ja dzielę pokój z Młodym. Kolor na ścianach to bordo i róż. :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam serdecznie, zapraszam do dodania swojego bloga do spisu blogow o ciazy i rodzicielstwie :)
    Spis znajduje sie tutaj:
    http://spisblogowociazy.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  4. Witamy się :-)
    Słodko tu u Was - z chęcią zaglądać będziemy :-)

    OdpowiedzUsuń