Prowadzę bloga, a moja córka jest jego ważnym elementem. Często to ona jest dla mnie inspiracją do szukania tematów, pojawia się także w postach na naszym FanPage’u gdzie wrzucamy naszą codzienność. Blogujące mamy poza swoimi „fanami” mają także przeciwników, którzy uważają że to sprzedawanie dziecka lub w przypadku blogów modowych, głupie przebieranki i odbieranie pociechom dzieciństwa i kolorowych ubranek. Tiaaaa…każdy ma swoje zdanie, moje w tym zakresie jest trochę inne.
Ostatnio jednak przykuł moją uwagę wielki billboard. WYBORY MISS I MISSTERA 2014 a na plakacie małe dzieci…wtf? W myślach od razu pojawiły mi się obrazki z amerykańskich konkursów. Burza blond loków, długie pomalowane tuszem rzęsy, ostry róż na ustach i cekinowe różowe sukieneczki…lalka w tandetnym wydaniu…a dokładniej mówiąc dwulatka, która spełnia niezrealizowane marzenia swojej mamusi. Może jestem brutalna, ale tak dokładnie odbieram te konkursy. Gdy byłam w ciąży obejrzałam kilka odcinków „Małej Miss” - programu dokumentującego konkursy miss wśród dzieci w przedziale 2-7 lat w USA. MASAKRA! Wymalowane, w drogich tandetnych strojach, ćwiczące wiele godzin odpowiedni ukłon, uśmiech lub taniec. Brawo mamo! Ty nie miałaś szans wejścia do konkursu piękności to teraz wysyłaj swoją małoletnią…może jej się uda. Krew się gotuje jak o tym pomyślę. W niektórych krajach Europy (np.Francji) takie konkursy zostały zakazane.
Patrzę dalej na ten billboard, widzę znajome logo współorganizatora i dzwonię do koleżanki która tam pracuje. Rozmowę zaczynam trochę z pretensją „co za idiota na to wpadł”? Koleżanka tłumaczy mi co i jak. Dzieci mają być naturalne, prezentują swoje codzienne zdjęcia i chwalą się talentami. Kwalifikacje sms’owe, potem konkursy regionalne a na koniec gala finałowa. Głowna zasada: zabawa i naturalność. No dobrze, jestem w stanie uwierzyć w zakaz sztucznego "upiększania", trudno mi jednak uwierzyć, że część rodziców nie robi specjalnie pozowanych zdjęć, nie karze ćwiczyć "talentów". Jeśli dziecko ma talent, czemu nie pomagać mu w jego rozwoju na dodatkowych zajęciach z innymi dziećmi?
Do mnie takie konkursy nie przemawiają. Nie podoba mi się pozowanie do zdjęć aby wypaść lepiej niż "Ania, lat 5". Mam poczucie, że choć w tej polskiej wersji może mieć to więcej wspólnego z zabawą niż w Stanach, to finalnie jest to zbędna rywalizacja urodą.